Sam festiwal jest dość kameralny, z niewielką sceną. Pod samo schronisko nie można było podjechać, aczkolwiek podejście nie było przerażająco długie i trudne. Przywitała nas… Polana: w środku lasu, przepięknie zalana słońcem i zewsząd otoczona górami i osami. Czekało na nas miejsce na polu namiotowym i najlepsi ludzie, którzy od razu ugościli nas górskim talentem. Kiedy talentu nieco uszło rozłożyliśmy namiot i poszliśmy na wieczorne koncerty.